Nowe oblicze armii W. Putina – część 1

Czesław Kosior

  • Rosja przeprowadziła w ostatnich latach najgłębszą reformę sił zbrojnych od przeszło 80 lat. Dzięki niej nadrobiła część dystansu do sił zbrojnych swego głównego przeciwnika – NATO.
  • Celem reformy było odejście od sowieckiego modelu armii opartej na masowej mobilizacji na rzecz mniejszych sił zbrojnych cechujących się wyższą gotowością bojową.
  • Rosji udało się zwiększyć profesjonalizm, gotowość bojową i efektywność personelu wojskowego. Przynajmniej część sił zbrojnych osiągnęła zdolność szybkiego reagowania, uderzania bez ostrzeżenia i wysokiej mobilności.
  • Uwolnienie większych środków finansowych pozwoliło przyspieszyć proces zastępowania poborowych zawodowymi żołnierzami. To zaś pozwala używać więcej zaawansowanego technicznie sprzętu i podnieść gotowość bojową sił elitarnych (spadochroniarze, piechota morska, specnaz).
  • Program zbrojeniowy jest niedokończony i czekają go dalsze opóźnienia. Nie uda się w stu procentach zrealizować założonych celów z powodu chronicznej niewydolności krajowej zbrojeniówki, kryzysu ekonomicznego i pogorszenia relacji z Zachodem.
  • Pomimo spowolnienia wzrostu gospodarczego wydatki na cele wojskowe niezmiennie są niekwestionowanym priorytetem polityki finansowej Rosji.
  • Operacje na Krymie, w Donbasie i w Syrii pokazały, że siła militarna Rosji zwiększyła się w porównaniu z latami 90-tymi XX w., a także wojną z Gruzją (2008). Wciąż jednak rosyjski potencjał wojenny jest dużo słabszy od potencjału USA, czy połączonych potencjałów państw NATO.
  • Nie należy przeceniać możliwości wojennych Rosji. Wyraźny wzrost wartości bojowej dotyczy tylko części Sił Zbrojnych. Wystarczająco dużej, by zapewnić przewagę w konfliktach lokalnych, ale niewystarczającej w obliczu wojny na większą skalę.
  • Utrzymanie dotychczasowego kursu polityki militarnej Rosji oznaczać będzie dalszy wzrost wartości jej Sił Zbrojnych, co przy obecnej polityce zagranicznej Kremla oznacza wzrost zagrożenia dla sąsiadów Rosji, dla bezpieczeństwa w Europie i stabilności w wymiarze globalnym.

Po upadku Związku Sowieckiego Federacja Rosyjska odziedziczyła lwią część sowieckiego potencjału militarnego, w przypadku broni atomowej – po odpowiednich porozumieniach z kilkoma innymi republikami postsowieckimi – Moskwa przejęła całość. Jednak Siły Zbrojne FR (SZ FR) przez długie lata traktowane były po macoszemu. Obcięto drastycznie nakłady na obronność, po 1991 r. podejmowano różne próby reform, ale były one powierzchowne i zamiast wzmacniać, faktycznie osłabiały wojsko. Zupełnie zarzucono przygotowywanie armii do dużych konwencjonalnych konfliktów. Mogła się ona sprawdzić jedynie w lokalnych konfliktach, w które angażowano głównie wojska powietrzno-desantowe i specnaz. Słabość rosyjskiego wojska, jego uzbrojenia i kadry dowódczej pokazały dwie wojny czeczeńskie, i to mimo tego, że tę drugą w wymiarze regularnego konfliktu Rosji udało się wygrać. Katastrofalnie obniżyły się możliwości ekspedycyjne, czego przykładem było upokarzające zakończenie rajdu na lotnisko w kosowskiej Prištinie w 1999 r.

Odbudowa potencjału Sił Zbrojnych nie było priorytetem Władimira Putina, gdy ten obejmował rządy na Kremlu. Być może powodem tego była tradycyjna nieufność kagiebisty do wojskowych, być może ważniejsze było najpierw umocnienie reżimu w kraju (priorytetem służby specjalne), na pewno znaczenie miały też całkiem dobre stosunki z Zachodem. Sytuacja zaczęła się zmieniać w trakcie drugiej kadencji Putina, czego dowodem był konflikt rozpętany już kilka miesięcy po – jak się okazało czasowym – odejściu Władimira Władimirowicza z Kremla.

W sierpniu 2008 r. w Gruzji rosyjskie siły były jednak uderzająco wolne w działaniu. Udało im pokonać Gruzinów i umocnić kontrolę nad Abchazją i Osetią Południową, ale towarzyszyła temu ogromna liczba taktycznych i operacyjnych problemów. Niezwykle powolna była mobilizacja i dyslokacja jednostek na teatrze działań. Część jednostek nie miała pełnego stanu osobowego. Niedoświadczeni poborowi także nie byli atutem na froncie. Rosja nie była w stanie sprawnie zmobilizować, przerzucić i skoncentrować swoich sił w celu ataku, musiała to zrobić pod pretekstem manewrów Kaukaz 2008. Ogromne trudności sprawiała koordynacja różnych rodzajów wojsk. Taktyczne i operacyjne planowanie pozostawiało wiele do życzenia, podobnie jak dowodzenie. Dochodziło do wielu przypadków tzw. przyjaznego ognia. Zbyt rozciągnięte były linie zaopatrzeniowe, Rosja nie wykorzystała też ogromnej przewagi w powietrzu. Duże straty przestarzałej i technicznie, i w sferze dowodzenia armii rosyjskiej zadała nawet ta nieliczna nowoczesna broń, jaką Gruzini pozyskali wcześniej od USA i Izraela.

Minęło sześć lat i Rosjanie zaskoczyli świat swoją militarną skutecznością. Wysoką na tle konfliktu z Gruzją, o czeczeńskich kampaniach nie wspominając. Najpierw na Krymie i w Donbasie (wiosna i lato 2014), potem w Syrii (jesień 2015). Faktem jest, że zrobili to na tle bardzo słabego przeciwnika (Ukraina, syryjscy rebelianci) i także w tych okolicznościach mając słabości, ale niewątpliwie – powtórzmy to raz jeszcze – zaskakując swymi działaniami Zachód. Przede wszystkim chodzi tu o mobilność. Prowadzona właśnie operacja w Syrii jest kolejnym testem możliwości SZ FR, nowym elementem po działaniach zbrojnych w krajach sąsiednich.

Stało się to możliwe dzięki reformom, jakim poddano po 2008 roku SZ FR. Zmianom największym od lat 30. XX w. Dopiero teraz tak naprawdę rosyjskie wojsko oderwało się w wielu aspektach funkcjonowania od spuścizny sowieckiej. Rzecz jasna Zachód nie mógł nie widzieć zmian zachodzących w rosyjskiej armii, wydaje się jednak, że nietrafnie ocenił ich znaczenie. Uwagę koncentrowano na wielkim programie zbrojeń wytyczonym do 2020 roku, podczas gdy z punktu widzenia Kremla w pierwszej fazie reform ważne było nie tyle uzbrojenie armii w nowy sprzęt (co jest procesem czasochłonnym i kosztownym), ale spowodowanie, że już istniejące uzbrojenie będzie użyte w bardziej efektywny sposób. Jeśli więc Rosja zaskoczyła działaniami militarnymi na Ukrainie i w Syrii to nie dzięki wykorzystaniu nowego uzbrojenia, a owocom pozostałych reform dotyczących personelu, struktury sił zbrojnych, planowania i dowodzenia.

Założenia

W październiku 2008 r. minister obrony FR Anatolij Sierdiukow ogłosił plan kompleksowej reformy rosyjskich sił zbrojnych. W rzeczywistości nie był to jego autorski plan. Sierdiukow był cywilem, byłym szefem federalnej służby podatkowej, którego Putin uczynił ministrem obrony w lutym 2007 r. Nie miał wcześniej żadnych kontaktów ani powiązań z kręgami wojskowymi – to miało ułatwić przeprowadzenie reform nawet wbrew części generałów i krajowego kompleksu zbrojeniowego. Uzasadnieniem dla zmian były słabości armii, które obnażyła wojna z Gruzją w 2008 r. Ale tak naprawdę był to tylko pretekst do czegoś, co było nieuniknione – choćby z racji samej nominacji ministerialnej. Wstępny plan reform był już gotowy, w drodze konsultacji Sztabu Generalnego i ministerstwa obrony, w grudniu 2007 r. Nie ujawniono go jednak wtedy opinii publicznej.

To miały być najgłębsze reformy w armii od lat 30. XX w. Miano je przeprowadzić w trzech fazach, zaczynając od reform, na których wyniki trzeba czekać najdłużej. Po pierwsze, chciano zwiększyć profesjonalizm personelu poprzez zmiany w edukacji wojskowej i zmniejszenie liczbę poborowych. Po drugie, miano podnieść gotowość bojową poprzez ustanowienie scentralizowanej struktury dowodzenia i dodatkowe ćwiczenia. Po trzecie, miano wymienić i zmodernizować wyposażenie. Zasadniczo można przyjąć, że reformy miały być wprowadzane wzdłuż trzech głównych osi: zmiany w strukturze, zmiany w personelu oraz zmiany w organizacji dowodzenia sił zbrojnych.

Cele przedstawionego na jesieni 2008 r. planu reform można ująć w sześciu punktach:

1) zmiana struktury organizacyjnej i rozmieszczenia sił zbrojnych,
2) zwiększenie skuteczności systemów dowodzenia i kontroli,
3) doprowadzenie jak największej liczby jednostek do poziomu stałej gotowości bojowej,
4) modernizacja i wymiana na nowy sprzętu i broni,
5) unowocześnienie systemu edukacji wojskowej i systemu szkoleń,
6) poprawa sytuacji materialnej wojskowych.

Struktura i dowodzenie

Iście rewolucyjną zmianą była przebudowa całej struktury sił zbrojnych – od strategicznych połączonych dowództw po nowe bojowe brygady. Celem było zwiększenie gotowości, mobilności i zdolności wysłania dużych sił za granicę w krótkim czasie.

Przejście armii od odziedziczonego po ZSRR systemu dywizyjno-pułkowego do brygadowego, wzorowanego w dużym stopniu na przykładzie wojsk NATO, ma zapewnić większą mobilność jednostkom i zwiększyć samodzielność dowodzenia poszczególnych jednostek na polu walki. Autorzy planu jako przykład nieskuteczności starego systemu wskazywali kampanie czeczeńskie i wojnę z Gruzją w 2008 r. Działał wówczas rozbudowany i ociężały czteropoziomowy system okręg wojskowy – armia – dywizja – pułk. W toku reformy zlikwidowano dwa szczeble (pułk, dywizja) i w efekcie powstała struktura dowodzenia trzypoziomowa: okręg wojskowy – dowództwo operacyjne – brygada. Brygada, jako podstawowa jednostka manewrowa, zwiększyła możliwości mobilne i poprawiła jakość dowodzenia.

Zreorganizowano dowodzenie siłami zbrojnymi i ich strukturę terytorialną. Od 1998 r. Rosja była podzielona na sześć obwodów wojskowych i Specjalny Obwód Obronny Kaliningradzki. W grudniu 2010 r. zastąpiły je cztery okręgi, a w nich połączone dowództwa strategiczne: Zachodni (kwatera główna w Sankt Petersburgu), Południowy (Rostów nad Donem), Centralny (Jekaterinburg), Wschodni (Chabarowsk). Główną nowością nie były jednak zmiany podziału terytorialnego, a podporządkowanie jednemu dowództwu wszystkich rodzajów sił konwencjonalnych w danym okręgu: armii, floty, lotnictwa, wojsk powietrzno-desantowych i specnazu. Piątym, specjalnym dowództwem ma być od 2017 r. dowództwo Sił Arktycznych.

Zoptymalizowano strukturę dowodzenia. Zlikwidowano pewne poziomy hierarchii dzięki wspomnianym dowództwom połączonych sił. Niepotrzebne administracyjne dowództwa zlikwidowano, zwłaszcza w wojskach lądowych i siłach powietrznych. Na początku grudnia 2014 roku pod Moskwą uruchomiono nowoczesne centrum dowodzenia (Narodowe Centrum Zarządzania Obroną), które przejęło odpowiedzialność za nadzór całości rosyjskich struktur siłowych. Ich lista jest bardzo długa, od Sił Zbrojnych FR, przez wojska wewnętrzne MSW i wiele innych instytucji centralnych, po służby specjalne. Nowe centrum bezpośrednio jednak kontroluje i na co dzień nadzoruje jedynie wojsko. Narodowe Centrum Zarządzania Obroną odciążyło w tej dziedzinie Sztab Generalny, który stał się organem głównie planistycznym. Ukryty w wielkim podziemnym kompleksie „mózg” wojennej machiny Rosji rozwiązuje w dużym stopniu problem niskiej sprawności dowodzenia i zbyt wolnego reagowania na zagrożenie. Centrum ma koordynować zarządzanie wszystkimi poważnymi kryzysami (niekoniecznie wojskowymi) pod kierownictwem resortu obrony.

W czasach sowieckich wojsko opierało się na mobilizacji rezerwistów by osiągnąć pełną siłę bojową. Każda dywizja miała na co dzień jedynie 50-75 proc. stanu osobowego (2-3 „pułki-widma”) i aby osiągnąć pełny skład, musiała czekać na powołanie rezerwistów. Taki proces był czasochłonny i nie dał się ukryć przed opinią publiczną. Rosja od czasów upadku ZSRS nie posunęła się nigdy do mobilizacji. W efekcie idące do walki poszczególne jednostki były w różnym stopniu ukompletowane. Reformy Sierdiukowa znacząco zmniejszyły ogólną siłę armii na papierze, redukując struktury, które opierały się na mobilizacji i wprowadzając brygady o wysokiej gotowości bojowej (z 23 starych dywizji powstało 40 „nowych” brygad). Charakterystyczna dla refom 2008-2012 była radykalna redukcja liczby jednostek, baz wojskowych, garnizonów, poligonów we wszystkich rodzajach sił zbrojnych. Celem było zmniejszenie ogólnej liczby jednostek wojskowych z 1890 do 172.

Najważniejsze było zwiększenie siły uderzeniowej mobilnego komponentu SZ FR. W teorii, w ciągu 24 godzin wszystkie jednostki wojsk powietrzno-desantowych (WDW) i wszystkie „nowe” rosyjskie brygady powinny być gotowe do wyruszenia na front. Jeszcze tego poziomu nie osiągnięto, ale zrobiono wielki postęp, jeśli przypomnieć, że wcześniej przygotowanie pewnych dywizji do wysłania do Czeczenii zajmowało około rok. Standardowe brygady – powstałe w latach 2009-2011 jako podstawowe jednostki armii – zapewne ulegną większej specjalizacji, bo okazują się zbyt „ciężkie” do szybkiego przerzutu. Chodzi o podział na trzy kategorie: brygada lekka (piechoty), brygada średnia (zmotoryzowana) i brygada ciężka (zmechanizowana). Podczas ćwiczeń wojsk rosyjskich w ostatnich dwóch latach uwagę zwraca nacisk, jaki kładzie na zwiększenie potencjału „sił pokojowych” i podniesienie poziomu ich gotowości bojowej. Te „siły pokojowe” mają być ważnym elementem wojskowej ekspansji Rosji. Pokazał to m.in. scenariusz ćwiczeń 15 Brygady Zmotoryzowanej, czyli „dyżurnej” jednostki „sił pokojowych” w sierpniu 2014 r. W tym scenariuszu „fikcyjny kraj” znalazł się na skraju katastrofy humanitarnej. Rosyjscy „mirotworcy” rozmieszczeni na jego terytorium mieli za zadanie zorganizowanie korytarzy, którymi dotrze pomoc humanitarna dla ludności, oraz zabezpieczenie obozów dla uchodźców. Taki scenariusz brano pod uwagę podczas wojny w Donbasie – i niewykluczone, że może jeszcze wrócić. To właśnie konflikt z Ukrainą pokazał postępy, jakie uczyniło rosyjskie wojsko jeśli chodzi o mobilność i gotowość. Rosja może sobie pozwolić na utrzymywanie w pełnej gotowości bojowej wzdłuż granicy od 40 000 do nawet 150 000 ludzi. Co więcej, w tym samym czasie Moskwa była w stanie prowadzić ćwiczenia w innych częściach kraju z udziałem nawet 80 000 ludzi.

Żołnierze

Wprowadzane od 2009 roku reformy nie zmieniły założenia, że rosyjskie siły zbrojne powinny liczyć ok. 1 mln żołnierzy. Tyle jest na papierze, faktyczna liczba to ok. 700-800 tys. Jednym z głównych celów reformy SZ FR jest stopniowe przejście od armii masowej, opartej na powszechnej mobilizacji rezerwistów do mniej licznej, za to lepiej wyposażonej, wyszkolonej i przedstawiającej wysoki stopień gotowości. Stąd proces zmniejszania liczby żołnierzy odbywających powszechną służbę wojskową na rzecz zwiększania liczby żołnierzy zawodowych (kontraktowych). Docelowo poborowi mają stanowić jedynie 10-20 proc. wojska. Za Sierdiukowa obowiązkową służbę wojskową skrócono do roku.

W artykule programowym, który opublikował w marcu 2012 r. ubiegający się o stanowisko prezydenta Władimir Putin, ostatecznym celem jest przejście do całkowicie zawodowej armii. Wstępne plany przewidują zwiększenie liczby kontraktowych żołnierzy i sierżantów do 425 000 w 2017 r. i 499 000 do 2020 r. Priorytetem jest obsadzenie kontraktowym personelem sił powietrzno-desantowych, piechoty morskiej i sił specjalnych. Na koniec 2013 r. były one ukompletowane w sumie (z udziałem także poborowych) w 82 proc. Ale to te jednostki mają jako pierwsze osiągnąć pełne uzawodowienie. Aby przyciągnąć ochotników do służby wojskowej od początku 2012 r. płaca żołnierza kontraktowego w Rosji wzrosła średnio 2,3-3 raza.

Obok zmiany proporcji żołnierze zawodowi – poborowi, od początku dążono do redukcji ogólnej liczebności personelu. Cięcia miały objąć głównie kadrę oficerską i chorążych. Jeśli chodzi o oficerów, ich liczbę miano zredukować z 350 000 w 2008 r. do 150 000 w 2012 r. Proporcjonalnie, największe cięcia zaplanowano wobec pułkowników i podpułkowników. Duże redukcje miały też dotknąć generałów. W 2011 r. Sierdiukow ogłosił jednak modyfikację poprzednich planów. Nowy górny limit kadry oficerskiej miał wynieść 220 000 (a nie 150 000).

Zwiększono profesjonalizm personelu i dowódców. Zamknięto część szkół wojskowych i centrów wyższej edukacji, wprowadzając nowe modele kariery i wykształcenia. Część reform wzorowano na systemach szwajcarskim i austriackim. Ogólna liczba oficerów została drastycznie zredukowana zgodnie z linią optymalizacji struktury dowodzenia i kontroli (command-and-control). Zlikwidowano kadrę chorążych. Po raz pierwszy rosyjska armia uzyskała, jeśli chodzi o szarże – strukturę piramidy. To uwolniło środki na inne reformy i zmniejszyło biurokratyczne tarcia w korpusie dowódczym. Kilkukrotnie zwiększono zarobki oficerów, w zamian wymagając większych umiejętności. Aby podnieść prestiż wojskowych zwiększono ich finansowe bezpieczeństwo wprowadzając nowe programy mieszkalne i socjalne. Za czasów Sierdiukowa oficerowie dostali duże podwyżki (nawet o 200-300 proc.) a dziesiątki tysięcy dostało również mieszkania.

Zbrojenia

W zamyśle autorów reformy ważnym elementem zmian miało być przyspieszenie modernizacji (nie tylko technicznej) tzw. kompleksu przemysłowo-zbrojeniowego (WPK), wciąż pozostającego mentalnie w czasach sowieckich. Biura konstrukcyjne i zakłady nie zapewniały armii odpowiednio nowoczesnego sprzętu w zadowalającej wojsko cenie. Regułą było przedkładanie kontraktów zagranicznych nad potrzeby krajowe. Z pewnością jedną z przyczyn przestarzałego oblicza zbrojeniówki był zmniejszony dopływ informacji pochodzących ze szpiegostwa przemysłowego, w czasach ZSRR najważniejszego źródła danych służących opracowywaniu koncepcji nowych rodzajów broni. Z kolei wolny rynek wydrenował rodzimą zbrojeniówkę z wykwalifikowanych, będących na bieżąco z nowinkami technologicznymi, kadr. Do tego doszedł brak pieniędzy – w czasach jelcynowskich doszło pod tym względem do głębokiego załamania. Rosyjski WPK ograniczał się niemal wyłącznie do modyfikowania modeli pochodzących z czasów sowieckich. To wystarczało, by zawierać kolejne duże kontrakty z zagranicznymi odbiorcami, głównie krajami zaliczanymi kiedyś do tzw. Trzeciego Świata, dla których mało nowoczesna, ale tania broń rosyjska była atrakcyjnym towarem. Dla armii rosyjskiej – zwłaszcza przy rosnących ambicjach władz postjelcynowskich – było to stanowczo niewystarczające.

Aby wymusić zmiany na WPK, który dysponuje potężnym lobbingiem wśród polityków i wojskowych, Sierdiukow zaczął otwierać wojsko i resort obrony na zakupy broni i sprzętu z Zachodu. Jednocześnie ekipa ministra i jego ludzie zaczęli ostro krytykować krajowe produkty. I mieli podstawy, bo choćby prace nad nowym międzykontynentalnym pociskiem balistycznym Buława były jednym długim pasmem niepowodzeń i wpadek. Rosja złożyła wówczas szereg zamówień za granicą, w tym najgłośniejsze, na francuskie okręty Mistral, ale też na włoskie wozy opancerzone czy u Niemców na budowę nowoczesnego centrum szkoleniowego w Mulino.

W grudniu 2010 r. zatwierdzony został Państwowy Program Zbrojeniowy (GPW 2020). Na zakup nowego uzbrojenia i prace nad nowymi technologiami wojskowymi przeznaczono ok. 20 bln rubli (ok. 600 mld dolarów). Za te środki miano w ciągu dekady zakupić m.in. ok. 2,3 tys. czołgów, ok. 600 samolotów, ok. 1,1 tys. helikopterów, ok. 100 okrętów (w tym osiem okrętów podwodnych klasy Boriej, uzbrojonych w Buławy), oraz dużą ilość pocisków przenoszących głowice jądrowe i systemy obrony przeciwlotniczej (m.in. S-400 i S-500). W 2008 roku w nowoczesny sprzęt uzbrojone było zaledwie 6 proc. wojska. Plan stawia sobie za cel zwiększenie tego odsetka do 70 proc. w roku 2020. Jak trudny będzie to do osiągnięcia cel pokazuje fakt, że jeszcze w 2013 r. było to wciąż tylko 16 proc. Na 2015 r. założono zwiększenie wydatków – o ok. 15 proc. – do 4 bilionów rubli (66 mld dolarów). Wzrost zamówień w br. przewidziano o ponad 60 proc. Ale te wszystkie plany były zatwierdzane jeszcze przed ukraińskim kryzysem i kryzysem ekonomicznym. Ile uda się z tego zrealizować, będzie wiadomo w najbliższych miesiącach.

Najważniejsze programy budowy nowych rodzajów broni borykają się jednak z dużymi problemami – co wynika ze wspomnianych wcześniej słabości rodzimego sektora zbrojeniowego. Przykładem jest myśliwiec piątej generacji PAK-FA. Miał wejść do seryjnej produkcji w 2016 r., ale program nieustannie ma opóźnienia, więc jest to termin niepewny. Niezbyt dobrze wyglądają też projekty nowego czołgu Armata, wozu bojowego Kurganiec czy transportera opancerzonego Bumerang. Ich seryjna produkcja też ma się rozpocząć w 2016 roku i też stoi to pod znakiem zapytania. Jeśli chodzi np. o Armatę, to wiceminister obrony Jurij Borysow przyznał, że armia przeliczyła się z tym projektem – koszt produkcji może być nawet 2,5 raz wyższy, niż pierwotnie uważano. To właśnie ciężki sprzęt Sił Lądowych należy do najmniej nowoczesnych, pozostając – zwłaszcza w zakresie broni pancernej – w epoce ZSRR. Ale modernizowana jest też flota, choć w mniejszym wymiarze niż lotnictwo czy wojska lądowe. Pewne przyspieszenie nastąpiło dopiero w ciągu ostatniego roku. Budowane są nowe atomowe okręty podwodne z ICBM (międzykontynentalne pociski balistyczne), podwodne okręty o napędzie atomowym i dieslowskim, a także okręty nawodne. Żadne inne mocarstwo atomowe nie rozwija tak dynamicznie jak Rosja uzbrojenia niekonwencjonalnego. Najważniejszym elementem programu jest seryjna produkcja rakiet Jars, których rocznie powstaje około 24.

Obok problemów finansowych wynikających z kryzysu ekonomicznego w Rosji oraz zmiany polityki zbrojeniowej wojska po dymisji Sierdiukowa (2012) największym hamulcem programu GPW 2020 mogą być konsekwencje rosyjskiego inwazji na Krym i Donbas. Skoro rosyjska zbrojeniówka nie radzi sobie z zaspokajaniem potrzeb wojska, to wyjściem mogłyby być zakupy broni na Zachodzie – za czym gorąco opowiadała się ekipa Sierdiukowa. Jednak po jego dymisji nastąpił w tej sprawie całkowity zwrot. Kilkanaście dni po zmianie ministra obrony premier Dmitrij Miedwiediew odebrał kwestię kształtowania cen uzbrojenia i sprzętu wojskowego resortowi obrony i przekazał rządowej Komisji Wojskowo-Przemysłowej. To zwycięstwo lobby zbrojeniowego i tych generałów, którym nie odpowiadała modernizacyjna polityka Sierdiukowa. Szef komisji, wicepremier Dmitrij Rogozin natychmiast dał do zrozumienia, że Rosja będzie kupowała produkty wojskowe za granicą tylko wtedy, gdy taki kontrakt będzie związany z transferem technologii.

Pierwszą ofiarą nowej polityki stał się włoski koncern IVECO. Rosyjskie wojsko wycofało się z zakupu 60 lekkich wozów bojowych LMV M65 (kontrakt podpisany w 2011 r.) i wybrało wozy Tigr, produkowane w kraju przez zakłady należące do miliardera Olega Deripaski. Tigry pojawiły się potem w telewizyjnych obrazkach z Krymu, będąc na wyposażeniu „zielonych ludzików”. Aneksja półwyspu jeszcze bardziej ograniczyła zbrojeniowe zakupy Rosji za granicą. Najbardziej znanym przykładem jest wycofanie się Francji ze sprzedaży dwóch okrętów typu Mistral. Mniej zaś mówiło się o kontrakcie, jaki w 2011 r. niemiecki prywatny koncern Rheinmetall podpisał z Rosjanami na budowę, wyposażenie i obsługę ośrodka szkolenia symulacyjnego walki. Choć w rząd w Berlinie ostatecznie, po aneksji Krymu, zamroził umowę (sam Rheinmetall bronił projektu do końca), to centrum szkoleniowe w Mulino jest już właściwie faktem dokonanym. Pentagon jest wręcz przekonany, że Niemcy szkolili tam już od dłuższego czasu rosyjskich żołnierzy, w tym specnaz GRU. Sankcje zachodnie, jeśli zostaną utrzymane, z pewnością będą coraz bardziej uderzały w modernizacyjne plany Moskwy. Chodzi bowiem głównie o najbardziej zaawansowane technologie, których Rosjanie nie posiadają i są zdani na zachodnich partnerów (np. celowniki termowizyjne, noktowizory czy elementy elektroniczne i elektrooptyczne dla rosyjskich pojazdów bojowych, samolotów i helikopterów). Co gorsza dla Rosji, Kijów zerwał – aczkolwiek po dziwnie długiej zwłoce – współpracę niektórych ważnych sektorów ukraińskiej zbrojeniówki z Rosją. Ukraina była zaś jednym z kluczowych dostawców ważnych elementów uzbrojenia, a np. w zakresie produkcji silników lotniczych można wręcz mówić o uzależnieniu Moskwy od sąsiada.

Generalnie, perspektywy rosyjskiego programu zbrojeniowego nie wyglądają najlepiej. W ciągu ostatnich siedmiu lat zbrojeniówki nie udało się zreformować, ani zmodernizować, za to jest bardziej scentralizowana (kilka wielkich korporacji państwowych) i nastawiona na realizację zamówień krajowych. Choć wpompowano w WPK duże pieniądze, stare bolączki nie zostały wyeliminowane. Właściwie wszystkie programy zbrojeniowe są opóźnione. Niektóre kontrakty nie zostały zrealizowane (Mistrale). Generalnie większość zupełnie nowego sprzętu, który miał stać się podstawą uzbrojenia wojska w 2020 r., wciąż nie została wprowadzona do seryjnej produkcji.

Korekta

Jak już wspomniano, w 2012 roku (listopad) doszło do czystki w kierownictwie sił zbrojnych. Posady stracili m.in. skrajnie niepopularny minister Sierdiukow oraz jego protegowany, naczelnik Sztabu Generalnego gen. Nikołaj Makarow. Nowym ministrem został jeden z najpopularniejszych polityków Siergiej Szojgu, a naczelnikiem Sztabu Generalnego gen. Walerij Gierasimow, doświadczony oficer i bardzo ceniony w korpusie oficerskim dowódca. Wbrew jednak oczekiwaniom części generalicji, Szojgu nie wycofał się z reform poprzednika, co najwyżej można mówić o pewnej korekcie. Największe zmiany nastąpiły w sferze współpracy armii z przemysłem zbrojeniowym, zakupów broni oraz sprzętu dla wojska. Jak już wspomniano, ograniczono import zachodnich technologii, zrezygnowano niemal zupełnie z zakupów zagranicznych. Szojgu anulował niektóre z mniej znaczących, ale niepopularnych decyzji podjętych za czasów Sierdiukowa. Przywrócono np. cieszące się wielką estymą elitarne dywizje Tamańską i Kantemirowską, które wcześniej podzielono na brygady. Wrócono też częściowo do pewnych elementów edukacji wojskowej.

Jednak najważniejsze decyzje tzw. reformy Sierdiukowa pozostały w mocy. W wielu kwestiach Szojgu kontynuuje dzieło poprzednika, choćby wciąż zwiększając liczbę żołnierzy kontraktowych. Zasadnicze cele przyświecające przebudowie armii rozpoczętej na polecenie W. Putina w 2008 roku, wciąż obowiązują. Władimir Putin zapewnia, że utrzyma finansowanie programu modernizacji sił zbrojnych. Przyznał, że tempo może czasem zwalniać, ale nigdy publicznie nie wspomniał o cięciach w wydatkach na zbrojenia.

Pieniądze

Jeśli chodzi o finansowanie rosyjskiej sfery wojskowej, można mówić o dwóch kategoriach środków. To nie tylko budżet obronny, ale też sumy przeznaczone na część Państwowego Programu Zbrojeń. W przeciwieństwie do krajów zachodnich, rosyjski budżet obronny jest używany do pokrycia tylko tzw. kosztów bieżących sił zbrojnych. Środki na zakup, naprawę i rozwój sprzętu, broni i materiałów pochodzą z innej części budżetu państwa. Należy też pamiętać, że przeznaczenie znacznej części budżetu FR jest niejawne, więc tam też mogą się kryć pieniądze na wojsko. Stąd znaczące niekiedy różnice między wysokością „oficjalnego” budżetu obronnego a faktycznymi łącznymi wydatkami na tę dziedzinę funkcjonowania państwa.

Wydatki obronne Rosji rosną stale od 2008 r. Po tym, jak Putin ogłosił wielki plan zbrojeniowy, wzrosło tempo zwiększania środków na wojsko. W 2011 r. na obronę wydano łącznie (oficjalny budżet obronny plus inne środki też faktycznie idące na wojsko) 70,2 mld dolarów, rok później – 84,8 mld dolarów, a w 2014 r. – 91,7 mld dolarów. Pierwotny budżet na 2015 rok opierał się na założeniach, że ropa naftowa będzie kosztowała 100 dolarów za baryłkę, PKB wzrośnie o 2 proc., a inflacja nie przekroczy 5 proc. Żaden z tych warunków nie będzie spełniony, więc zrewidowano budżet, obcinając łączne wydatki o 8 proc. Także budżet obronny, ten oficjalny, ścięto o kilka procent, do ok. 60 mld dolarów, ale i tak oznacza to realny wzrost o 25 proc. wobec ub.r. Mimo znaczącego spowolnienia wzrostu gospodarczego, wysokiej inflacji i spadku wartości rubla do dolara, wzrost wydatków na cele wojskowe zostaje utrzymany na poziomie zakładanym w latach ubiegłych.

Zastępca ministra obrony Tatiana Szewcowa zdradą wręcz nazwała nawoływania do cięć w wydatkach na obronę. Zamówienia obronne w 2015 roku wzrosły o 20 proc. w porównaniu z 2014. W tym roku Rosja znajduje się na półmetku 10-letniego planu modernizacji broni. W GPW 2020 na wyposażenie Sił Lądowych w nowe uzbrojenie i sprzęt założono tylko 16 proc. całej przewidzianej sumy. Jednak w tym roku wyraźnie władze kładą nacisk na przezbrojenie sił lądowych – choćby przygotowując dla nich oddzielny program zbrojeniowy. Wynika to z rozwoju sytuacji i specyfiki konfliktów, w jakie zaangażowała się w ciągu ostatniego 1,5 roku Rosja, a co za tym idzie wzrostu znaczenia Sił Lądowych w systemie obronnym FR.

Co jest największym militarnym atutem Rosji? Jak jej wojsko szykuje się do kolejnych agresji? Czy W. Putin poważnie bierze pod uwagę sięgnięcie po broń atomową? Jakie są słabości rosyjskiej armii? Między innymi o tym napiszemy w 2. części raportu „Nowe oblicze armii Putina”.

—————-

zdjęcie: By Staff Sgt. D. Myles Cullen [Public domain], via Wikimedia Commons